Nazwa na pewno nie brzmi apetycznie, a w ogóle czym jest to bulgogi? Z buldogami nie ma nic wspólnego, mimo stereotypowego postrzegania dalekowschodniego Azjaty jako bezwzględnego psożercy. Bulgogi to klasa potraw ze szlachetnej wołowiny. Tutaj konkretnie zaprezentuję jak zrobić bulgogi jungol, czyli gulasz z polędwicy wołowej po koreańsku.
Chcesz zobaczyć przepis?
Kliknij!
Składniki
--- bulgogi
- 60 dag polędwicy wołowej
- 0,5 szklanki sosu sojowego (mało słonego)
- 0,5 szklanki (ciepłej) wody
- 2 łyżki cukru
- 2 łyżeczki miodu
- 1 łyżka oleju sezamowego
- 1 mała cebulka (cała dymka może być lub pół zwykłej)
- gruszka (powinna być japońska - nashi - ale jak widać nie musi)
- 4 ząbki czosnku
- garść sezamu w ziarnach
- 2 marchwie
- pęczek szczypioru (np. z dymki)
- 5 pieczarek
- ostra papryczka (byle nie przesadzić)
- bulion wołowy (najłatwiej z kostki)
- makaron sojowy
Polędwicę umieszczamy w zamrażalniku, aby trochę podmarzła. Wtedy krojenie na cienkie plastry nie będzie sprawiało trudności. W tym czasie możemy zająć się marynatą.Bazą jest sos sojowy, najlepiej mniej słony i bez dodatków typu grzyby. Przygotowujemy pół szklanki sosu, a obok w zapełnionej do połowy szklance z ciepłą wodą rozpuszczamy cukier. Następnie w tej samej wodzie rozpuszczamy miód. W ciepłej wodzie łatwiej się go pozbyć z łyżeczki. Przelewamy zawartość obu szklanek do miski, która ma za zadanie pomieścić później również mięso.Dolewamy teraz łyżkę oleju sezamowego po czym możemy miksturę zamieszać.
Wciskamy czosnek, jeśli mamy praskę, bądź wsypujemy ten posiekany. W misce ląduje też posiekana cebulka. Gruszkę ścieramy na tarce, można wprost do sosu i tak też uczyniłem. Następnie dosypujemy sezam w ziarnach, po czym pozostaje nam dobrze rozmieszać marynatę. Teraz wracamy do polędwicy. Wyjąwszy ją z zamrażarki upewniamy się że nadaje się do krojenia. Oby nie była za twarda, czyli zbyt zmrożona. Z miękką jest też trudno uzyskać cienkie plastry, więc na wszelki wypadek radzę naostrzyć nóż. Kroimy zatem na plasterki i zostawiamy na chwilę do całkowitego rozmrożenia. Grubsze plastry można dodatkowo rozbić tępym kantem noża kuchennego. Mięso umieszczamy następnie w marynacie, upewniając się, że mięso i sos są dobrze ze sobą wymieszane. Odstawiamy na kilka-kilkanaście godzin. Może spokojnie przestać całą dobę w lodówce.I na tym kończy się część bulgogi, a zaczyna jungol. Koreańczycy również lubują się w grillowaniu polędwicy wołowej i prosto z tego etapu mięso częstokroć trafia na ruszt. Przepis na marynatę można również z powodzeniem zastosować do karkówki czy schabu wieprzowego przy okazji przyjęcia grillowego. Sprawdza się bardzo dobrze - próbowałem.
Teraz przygotowujemy gulasz. Nie porywałem się na przyrządzenie od podstaw bulionu wołowego, posłużyłem się kostką.
Rozpuściłem jedną kostkę rosołu wołowego w litrze wody. Następnie poszatkowałem pieczarki i papryczkę, szczypior podzieliłem na 4 krótkie pęczki. Z marchwi zestrugałem długie cienkie wiórki za pomocą obieraczki. Na końcu postarałem się o pęk makaronu sojowego. Jest dość twardy i niezbyt łamliwy, ale błyskawicznie mięknie w gorącym wywarze.Warzywa rozmieszczamy warstwami w głębokiej patelni lub w podobnym naczyniu. Na tym kładziemy zamarynowane mięso. Z reguły mięso "wypija" całą marynatę i po wyjęciu go z miski na dnie pozostaje stosunkowo niewiele sosu.Na to kładziemy pęk makaronu i zalewamy bulionem. Gotujemy tak długo, aż warzywa będą miękkie. Makaron można docisnąć do wywaru aby szybciej się ugotował, ale tak naprawdę nie ma gdzie się spieszyć. Od czasu do czasu wypadałoby zamieszać, idealnie nadają się do tego wszelkiego rodzaju szczypce kuchenne. Ja korzystam z drewnianych, które są wprawdzie ładne, jednak niezbyt poręczne. Po jakichś 15-20 minutach danie powinno być gotowe. Spokojnie wystarczy na obiad dla 4 osób, szczególnie, gdy na stole pojawią się tradycyjne koreańskie przystawki. Wtedy to jest dopiero uczta. Ja niestety o przystawki nie zadbałem i musiałem się zadowolić garścią młodego szpinaku. Przystawkom, a w szczególności kimczi, poświęcę odrębne wpisy. A tak to wygląda na talerzu. Niby zwyczajnie, jak typowe danie Wschodu, jednak smak jest powalający.
To chyba wszystko co chciałam wam pokazać. Mam nadzieję, że przepisy się podobały. Dziękuję i oczywiście Manh-i deuseyo!( Manh-i deuseyo, 많이 드세요 = Smacznego!)
Dziwnie to wygląda he
OdpowiedzUsuńno dziwacznie troche x D
OdpowiedzUsuń